aktualizacja - 24 czerwiec 2006

PTAKI WIELKIEJ WYSPY

Na wstępie należy wyjaśnić, że poniższy spis nie jest dziełem profesjonalisty. Wręcz przeciwnie - jakiś czas temu sam szukałem podobnej strony, zaciekawiony, jakie to stworzenia zamieszkują okolice mojego domu i które z nich mam szansę zobaczyć w czasie spacerów. Ponieważ takiej strony nie znalazłem, a w międzyczasie mnie i mojej dziewczynie udało się zdobyć w tym względzie pewne minimalne doświadczenie, postanowiłem przelać moją wiedzę na poniższą stronę.

Spis zaobserwowanych przez nas ptaków pozbawiony jest ich szczegółowych opisów. Te, wraz z zapisem śpiewu, można odnaleźć na odpowiednich stronach portalu ptaki.info (można się tam przenieść klikając na nazwę ptaka). Zamieszczam za to wskazania, gdzie najłatwiej zaobserwować dany gatunek i wymieniam jedną, dwie z jego cech charakterystycznych.

Dlaczego ptaki? No cóż, prawdę mówiąc wolałbym obserwować ssaki. Nie mieszkam jednak w indonezyjskiej dżungli, ale na Wielkiej Wyspie i okoliczne gatunki, których nie da się zabić gazetą a które nie są ptakami, mogę policzyć na palcach. Co prawda na pobliskich terenach wodonośnych żyją podobno tak egzotyczne zwierzęta jak jenoty i bobry, są jednak tak zakamuflowane, że nikt nigdy ich nie widział i prawdopodobnie nie zobaczy. Ptaki są wystarczająco ciekawe i różnorodne. Jako bonus umieszczam na końcu opisy paru gatunków zwierząt nielatających.

Dlaczego Wielka Wyspa? Nie jest to oczywiście siedlisko jakiś rzadkich ptaków, co zresztą aż nazbyt widoczne jest w poniższym spisie. Po prostu to tu (i w okolicach) obserwuję ptaki podczas spacerów. Myślę, że ptasi "skład" w innych częściach Wrocławia, a także w innych miastach w pobliżu jest podobny (że nie jest taki sam, widzę będąc często w Zielonej Górze i widując tam regularnie kruki i sójki, których nigdy nie widziałem we Wrocławiu; z drugiej strony nie ma tam np. czapli).

Poniższy spis to gatunki, które w sposób świadomy widzieliśmy bądź słyszeliśmy i co do których obecności nie mamy najmniejszej wątpliwości. Wielu gatunków z pewnością tu brakuje. Gil, wilga, zaganiacz i wiele innych - nie wątpię, że i one są częstymi gośćmi Wielkiej Wyspy lub okolic. Nigdy ich jednak nie wypatrzyłem. Z drugiej strony ominąłem gatunki wszystkim doskonale znane: gołębie, wróble, wrony, gawrony, sroki, jaskółki, kaczki, łabędzie, bociany.

Wszystkich, którzy mają jakieś uwagi co do poniższego spisu albo mogą coś do niego dodać, serdecznie proszę o kontakt - pbn at biskupin.wroc.pl. A może ktoś by zrobił analogiczną stronę o biskupińskich drzewach i krzewach? Owadach? Budynkach? ;)

  • pliszka siwa - do dostrzeżenia wszędzie wokół Wielkiej Wyspy a i na niej samej często się trafia. Jeśli spacerując po wałach zobaczymy idącego po ścieżce czarnobiałego ptaszka z długim ogonem, którym porusza to w dół to w górę, to będzie to właśnie pliszka siwa. Charakterystyczny jest także falujący lot pliszki.

  • pliszka żółta - jeśli ptaszek o którym mowa powyżej nie będzie czarnobiały lecz żółtawy, to mamy do czynienia z pliszką żółtą. Jest ona nieco rzadsza od siwej, ale i tak często spotykana w okolicach.

  • gąsiorek - nie jest ptak, który chętnie daje znać o swoim instnieniu śpiewem, jest jednak łatwo dostrzegalny, zwłaszcza jeśli wybierzemy się na Łąki Strachocińskie z lornetką. W letni czy późno-wiosenny dzień niemal na pewno dostrzeżemy jego smukłą sylwetkę na którymś z krzaków. Gąsiorek nie daje się zbyt blisko podejść, lornetka przyda się więc, aby lepiej mu się przyjrzeć. Podobno ofiary swoich polowań nabija na kolce krzaków; te z Łąk Strachocińskich też mają kolce, warto więc rozglądnąć się, czy nie znajdziemy na nich efektów polowań gąsiorka.

  • potrzeszcz - stałym domownikiem krzaków na Łąkach Strachocińskich, podobnie jak też i wszystkich innych w okolicy, jest potrzeszcz. Jego zauważyć (a przede wszystkim usłyszeć) jest jeszcze łatwiej niż gąsiorka. Szczególnie tuż przed zmrokiem z wielu krzaków, drzew i drutów dobiegnie nas charakterystyczny odgłos: parę trzasków i krótka eksplozja mało przyjemnego świergotu (raczej "trzasku", jeśli mamy być w zgodzie z nazwą gatunku). Wizualnie potrzeszcz również nie jest specjalnie atrakcyjny - ot, ptak jak ptak. Zauważyłem zresztą, że nie jest to ulubiony gatunek ornitologów, bo mimo, że tak częsty w naturze, nie wcale nie gości tak często w podręcznych i internetowych atlasach.

  • trznadel - śpiew trznadla to jeden z typowych odłosów rozpalonej żarem letniego dnia łąki, tym bardziej może, że doskonale współgra z odgłosami koników polnych i innych owadów. Zobaczyć go jest trudniej niż usłyszeć (jak zwykle), niemniej jeœli bardzo się chce i ma się przy sobie lornetę, powinniśmy go wypatrzyć na którymś z drzew - żółtego z dłuższym ogonem.

  • dzwoniec - jedną z jego cech charakterystycznych jest zielonkawe podbrzusze. Ten kolor nie jest specjalnie rozpowszechniony wśród naszych ptaków. Dzwońca można też poznać po dwóch żółtych kreskach na skrzydłach. Gdy pójdziemy na Ląki Strachocinskie i na ściezce zobaczymy zóltawego ptaszka, który w miare jak bedziemy iśc w jego strone bedzie wciąz podlatywal pare metrów do przodu, mozemy uznac, ze spotkaliśmy wlaśnie dzwońca.

  • kulczyk - już od maja można go usłyszeć na całej chyba Wielkiej Wyspie, a odgłosu tego nie sposób raczej pomylić z żadnym innym. Kulczyki mają chyba swoje ulubione miejsca przesiadywania. Np. kiedy przechodzę koło zakładu położonego tuż przy jazie Bartoszowickim, to wiem, że z drzewa na przeciwko będzie dobiegał brzęk kulczyka. Ciekawe, czy pojawi się tam też w przyszłym roku.

  • czapla siwa - jeśli kiedykolwiek Wielka Wyspa doczeka się swojego godła, powinna się w nim znaleźźć czapla. Liczba gniazd tych nie tak częstych w końcu ptaków jest tutaj naprawdę duża. Nie pamiętam, aby kilka, kilkanaście lat temu czapla była tak częstym gościem Wielkiej Wyspy jak dzisiaj. Być może nie zwracałem na nią uwagi. Z drugiej strony na co, jak na co, na takie duże bydle trudno nie zwrócić uwagi nawet jeśli nie zaliczamy się do grona miłośników przyrody. Dzisiaj wystarczy przejść sie wałem na tyły ZOO, aby nad stawem pełnym pelikanów zobaczyć kilka lub kilkanaście czapli, przy czym są raczej szkodnikiem ZOO niż jego mieszkańcem (ich ekstrementy nie służą drzewom, na których przebywają). Najpiękniej jednak czapla wygląda w ciepły letni wieczór na kanale ulgi przy jazie Bartoszowickim. Z jazu doskonale możemy obserwować zarys stojącego w wodzie ogromnego ptaka. Jest tam zawsze, gdy zapada zmrok, o ile poziom wody nie jest zbyt wysoki i nie wypłoszy ich jakieś stado wędkarzy, którzy akurat też lubią w tym miejscu stać w wodzie. Wiosną lecącą czaplę można zobaczyć praktycznie wszędzie na Wielkiej Wyspie. Łatwo ją odróżnić od bociana - nie tylko kolorystycznie (nie jest biała lecz siwa), ale przede wszystkim dzięki charakterystycznej sylwetce: czapla nie wysuwa głowy do przodu, jak bocian, lecz przeciwnie, odchyla ją do tyłu.

  • czajka - dość trudno jest zobaczyć dziś czajkę, jeśli nie wie się, gdzie jej szukać. Otóż, nie tak daleko Wielkiej Wyspy jest miejsce, w którym można mieć nadzieję na jej spotkanie. Tym miejscem są pola między Blizanowicami a Siechnicami, zwłaszcza przy rozlewiskach. Czajka jest jednym z ciekawszych ptaków do obserwacji. Cechą wyróżniającą jej wyglądu jest filuterne pióro z tyłu głowy. Najbardziej jednak charakterystyczne jest jej zachowanie. Czajka wykonuje nieprawdopodobne akrobacje w powietrzu, migając na przemian białymi i czarnymi fragmentami swego upierzenia. Przy tym skrzeczy w sposób przywodzący na myśl raczej automaty do gry lub "prehistoryczne" komputery niż żywe istoty. Nie daje się podejść, chociaż sama czasem podlatuje i pozwala się oglądnąć.

  • kwiczoł - kwiczoły mają jakieś interesy na Sępolnie, zwłaszcza późną zimą. Nigdy ich nie widuję, ale o tej porze na Dembowskiego przez dwa ostatnie lata można je było spotkać dość często. Raz widziałem kwiczoła w okolicach Bacciarellego, przy moim bloku. To dość duży ptak, jak na takie, które zapuszczają się między bloki. Kolorystycznie jest dość łatwy do zakojarzenia.

  • zięba - śpiew zięby to najczęstszy odgłos polskich lasów, przy czym jest tak charakterystyczny, że bardzo łatwo się go nauczyć. Wiosną i latem ziębę słychać nie tylko w lasach (np. w Lesie Strachocińskim), ale niemal wszędzie na Wielkiej Wyspie. Nic dziwnego - jest to najliczniejszy ptak w Polsce. Z zobaczeniem jej jest już gorzej. Nie wiem dlaczego, ale ilekroć widziałem ziębę, było to w Parku Szczytnickim albo na Wyspie Opatowickiej, przy czym w parku zdarza się to dosyć często; wystarczy bacznie przyglądać się ptakom zlatującym na drogę.

  • pierwiosnek - śpiew pierwiosnka jest tylko trochę rzadszy niż zięby i chyba jeszcze bardziej charakterystyczny. Powtarzane jak w transie ćwierkanie o jednostajnie zmienianej modulacji słychać np. wszędzie w Parku Szczytnickim. Osobiście nigdy nie widziałem (w sposób świadomy) pierwiosnka. Jak głoszą atlasy jest mały, szary i przeważnie ukrywa się w koronach drzew.

  • skowronek - tutaj właściwie nie ma o czym mówić. Chyba każdy kojarzy śpiew skowronka, a jak ktoś nie kojarzy, to może w lecie bądź na wiosnę pójść na dowolne pole (np. za Opatowicami) i zwrócić uwagę na śpiew, który dochodzi z góry.

  • szczygieł - szczygieł ma bardzo efektowny wygląd. Jest niewielki lecz wielokolorowy. Gdy coś zlatuje z przydrożnego krzaka i mieni się i czerwonym i żółtym, to mamy niewątpliwie do czynienia ze szczygłem. Gdzie go można spotkać? Na wiosnę i w lecie przy drodze z Opatowic do Trestna. Prawdę mówiąc to jedyne miejsce, w którym widuję go regularnie.

  • raniuszek - nie widuję go zbyt często, ale za to nadzieję na zobaczenie go można mieć zarówno w lecie jak i zimie. Wygląda trochę jak sikory, ale ma biały brzuch i bardzo długi ogon. Można go spotkać i na Łąkach Strachocińskich, ale także na samej Wielkiej Wyspie wśród bloków; kiedyś np. obserwowałem go z okna własnej kuchni.

  • słowik - nie trzeba go przedstawiać, chociaż do zobaczenia jest dość trudny. W każdym razie w wiosenne i letnie dni po zmroku można usłyszeń jego charakterystyczny śpiew. Na Ostrowiu Tumskim, na drzewie nieopodal siedziby Caritasu można go było przed dwie ostatnie wiosny usłyszeń co wieczór. Zauważyłem, że ludzie (a zwłaszcza parki) specjalnie przychodzili i siedzieli na bulwarze Włostowica, aby go słuchać. Wiosenna wizyta w pogodną noc w Parku Szczytnickim przynosi jeszcze większe emocje - pustka, cisza i tylko magiczny śpiew słowików dobiegający ze wszędąd.

  • kos - muszę przyznać, że z jednej strony lubię kosy, a z drugiej nieco mnie irytują. Można je od wczesnej wiosny spotkać wszędzie - czarne ptaki o żółtym dziobie (wygląd kosów różni się w zależności od płci i pory roku), skaczące po ziemi lub siedzące na drzewie na eksponowanym miejscu. Lubię je, ponieważ pięknie śpiewają; potrafią wydobywać różnorodne odgłosy a ich, najeżone dźwiękami przypominające dźwięk fletu, piosenki brzmią czasami jak ludzkie kompozycje. Z drugiej strony te właśnie ich umiejętności mogą czasami zwieść - oto słyszę dziwny śpiew, zaczynam podniecać się, że w pobliżu czai się nieznajomy mi gatunek, by po chwili z żalem stwierdzić, że to po prostu popis kosa, którego naszła właśnie ochota na krztynę egzotyki. Kosy rozpoczynają śpiew bardzo wcześnie i wtedy są chyba właśnie w swojej szczytowej formie. Jeśli zbierze się ich wtedy dużo, potrafią dać prawdziwy koncert.

  • szpak - szpaki też są częstymi gośćmi Wielkiej Wyspy, też mają niesamowite umiejętności wokalne a ich wygląd też różni się w zależności od płci i pory roku. Jeśli jednak melodie kosa są tworzone w duchu dawnych mistrzów, sztuka szpaków jest zdecydowanie bardziej awangardowa. Ich piosenka jest najeżona niezbyt przyjemnymi dla ucha piskami i klekotami. Warto zauważyć, że w lipcowy wieczór, tuż przed zachodem słońca, wszystkie szpaki zamieszkujące Wielką Wyspę (a przynajmniej jej wschodnią część) oddalają się w kierunku Wojnowa. Co tam robią? Ano, trzeba się przejść wieczorem na stawy przy Łąkach Strachocińskich i obserwować. Szpaki zbierają się tam tysiącami. Obsiadają drzewa, po to by zaraz zerwać się, wykonać w powietrzu akrobację (jeśli jest się blisko, szum skrzydeł jest wtedy naprawdę głośny) i znowu obsiąść drzewo. Pokaz ten można oglądać w nieskończoność.

  • drozd śpiewak - chociaż jest ptakiem pospolitym nie spotkałem go zbyt wiele razy w okolicach Wielkiej Wyspy, a jeśli już to rozpoznawałem go wyłącznie po śpiewie. Drozd śpiewa nieco podobnie do kosa, lecz bezustannie powtarza frazy i jest to bodaj jego najbardziej charakterystyczna cecha. Słyszałem go na Wyspie Opatowickiej i w Parku Szczytnickim.

  • sierpówka (lub inaczej: synogarlica turecka) - dla mnie gruchanie sierpówki to typowy odgłos polskiej wsi. Tak przynajmniej kojarzy mi się z dzieciństwa. Dlatego trochę zdziwiła mnie wieść, że przed wojną w Polsce w ogóle nie było sierpówek. Zaczęły one kolonizację Polski dopiero kilkadziesiąt lat temu. Dokonały jej na tyle szybko, że dziś w lecie bardzo łatwo usłyszeć charakterystyczny odgłos sierpówki nawet na Wielkiej Wyspie. Większość ludzi myli ją z gołębiem, bo też i jest do niego podobna, tyle że jest mniejsza, jasna i ma czarny sierp na szyi.

  • grzywacz - gołąb grzywacz jest podobny do gołębia "miejskiego". Poznać go można po tym, że jest większy i ma białą kropę na karku. Robi też przede wszystkim inne, bardziej dostojne wrażenie niż normalny gołąb. Spotkać go można m. in. w Parku Szczytnickim, choć nie jest specjalnie licznie reprezentowany w naszych okolicach (a np. w Zielonej Górze można odnieść wrażenie, że grzywaczy jest więcej niż innych gołębi).

  • kapturka - nie zawsze dziwny śpiew najeżony fletowymi dźwiękami okazuje się być śpiewem kosa. Może się np. okazać, że jest to pokrzewka czarnołbista - kapturka. Widziałem ją na Wielkiej Wyspie raz, ale za to z okna własnego pokoju. Dwie pokrzewki siedziały na drzewie całe popołudnie.

  • cierniówka - to też pokrzewka, tyle że miłująca cierniste krzewy, np. takie, jakie rosną na Łąkach Strachocińskich. Ma dość charakterystyczną sylwetkę i niezgorszy śpiew.

  • kowalik - jeśli zobaczymy ptaka o pękatym kształcie chodzącego w Lesie Strachocińskim po pniu drzewa, to będzie to pewnie kowalik. Inną charakterystyczną jego cechą jest kolorystyka, a konkretnie "czarne okulary". Kowaliki w dużej ilości występują też w Lesie Siechnickim.

  • dzięcioł czarny - w moim atlasie ptaków Sokołowskiego jest opisany jako gatunek rzadki, ale większość dzięciołów jakie widziałem w Parku Szczytnickim to były właśnie dzięcioły czarne. Bardzo łatwe do rozpoznania- spore, całe czarne z czerwonym "irokezem" na głowie.

  • dzięcioł duży - możemy go spotkać i w Lesie Strachocińskim i w Siechnickim i w Parku Szczytnickim. Prawdę mówiąc nie zawsze jestem pewien, że widzę akurat dzięcioła dużego a nie średniego, gdyż ich kolorystyka jest bardzo podobna.

  • rudzik - ptaszek niepozorny, lecz łatwo rozpoznawalny ze względu na rude podgardle. Dosyć ładnie śpiewa. Do spotkania w lasach wokół Wielkiej Wyspy.

  • myszołów - przyznam od razu, że nie umiem odróżniać drapieżników. Ilekroć jednak przyglądałem się kołującym wysoko olbrzymom, okazywały się one być myszołowami zwyczajnymi. W upalne dni często można je zobaczyć wysoko nad polami. Można je też spotkać w zimie. Wtedy częściej jednak siedzą na ziemi. Prawie na pewno w Lesie Strachocińskim widziałem jastrzębia, przynajmniej sądząc po odgłosach jakie wydawał, nie jestem jednak do końca pewien, więc nie umieszczam go osobno. Jeśli nawet go nie widziałem, to pewnie i tak tam żyje. Podobno na terenach wodonośnych swoje gniazda ma i kania ruda i trzmielojad, więc chyba mimo wszystko powinniśmy się uważnie przyglądać drapieżnikom.

  • pustułka - to jedyny drapieżnik usłużny na tyle, że daje się łatwo rozpoznać. W powietrzu wygląda trochę jak gołąb, tyle że z długim ogonem. Często też zawisa w powietrzu machając szybko skrzydłami. Pustułki można zobaczyć na Łąkach Strachocińskich, ale najłatwiejszym miejscem do ich zaobserwowania jest chyba ... Kościół Św. Krzyża na Ostrowiu Tumskim. Sokoły często latają tam wokół wież.

  • sowa uszata - jest dość trudna do zaobserwowania, ale chyba głównie dlatego, że porusza się po zmroku. Widziałem sowę parokrotnie przy jazie Bartoszowice, znajomi opowiadali mi, że łatwo ją dojrzeć w Parku Szczytnickim. W locie łatwo pomylić ją z innym drapieżnikiem, ale gdy usiądzie na gałęzi jej postawa, wielkie oczy i uszy nie pozostawiają wątpliwości.

  • bąk - to jeden z ciekawszych okazów naszej awifauny, mieszkaniec Stawu Strachocińskiego i okolicznych moczarów. Zobaczyć go podobno trudno. Mnie się w każdym razie nie udało. Natomiast, kiedy już ryknie, to usłyszeć go można z daleka. Buczy zdaje się chętniej wieczorem niż za dnia.

  • błotniak stawowy - to kolejny obywatel lokalnego eldorado awifauny, czyli Stawu Strachocińskiego. Drapieżnik krążący nad trzcinami, z ogonem dłuższym niż u myszołowa i specyficznym kolorem upierzenia - to właśśnie on. Ponieważ obszar stawu nie jest zbyt duży, daje się łatwo i z dość bliska obserwować, dzięki czemu możemy np. podziwać jego gonitwy za wronami.

  • trzciniak - najłatwiej znaleźć go w szuwarach Stawu Strachocińskiego. Trzciniaków, wykrzykujących swoją skrzeczącą piosenkę polegającą na powtarzaniu kolejnych "wyrazów", można tam usłyszeć wiele. Nie ma też większych problemu w zobaczeniu trzciniaka - całkiem zresztą niepozornego - siedzącego na łodyce trzcin. Trzciniaki można też usłyszeć łatwo nad Odrą, potrzebuję tylko choć trochę szuwarów.

  • łyska - bardzo ucieszne stworzenie. Wygląda jak rezolutna mała kaczka, chociaż ma o wiele bardziej pękaty kształt, jest cała czarna a nad dziobem zawsze ma białą kropę. Wydaje zabawne, nerwowe odgłosy, a jeszcze śmieszniej nurkuje. Potrafi zresztą pozostać pod wodą dobrych parę sekund. Gdzie ją zobaczyć? Czasami (zwłaszcza wiosną) jest ich pełno przy Ostrowie Tumskim, czasami nie ma ich wcale (chociaż z biegiem czasu jest ich chyba coraz więcej). Widziałem też jedną na rozlewiskach pod Siechnicami, więc pewnie i tam żyją.

  • perkoz dwuczuby - zobaczenie tego stworzenia na Oławie było dla mnie dużą niespodzianką, zwłaszcza że atlasy podają, że lubi on raczej przestronne wody. Niemniej był, pływał sobie jakby nigdy nic przy śluzie na drodze z Blizanowie do Siechnic. Wnosić z tego można, że na terenach wodonośnych może być częstym gościem, ba - gospodarzem. Perkoz z daleka może przypominać kaczkę, jeśli jednak, nawet będąc daleko, przyjrzymy się dokładniej, zobaczymy o wiele dłuższy dziób. Przy bliższym oglądzie nie sposób pomylić tego ptaka z żadnym innym. W oczy rzuca się m.in. kołnierz.

  • mazurek - bliźniaczo podobny do wróbla, często też przebywa z wróblami. Może dlatego, chociaż powinno go być w okolicy dużo, rzadko go widziałem. Ot, cóż ciekawego we wróblach. W każdym razie jest, tyle że nie spotkamy go raczej wśród bloków, tylko na polach.

  • potrzos - podobny do wróbla i mazurka, odróżnia się od nich czarną główką (przynajmniej samiec w szacie godowej). Dostrzeżony na krzakach Łąk Strachocińskich.

  • kląskawka - niewielki i charakterystycznie ubarwiony ptak. Swoją nazwę bierze zapewne od odgłosu, który wydaje, a który w czerwcowy wieczór jest jednym z najczęstszych odgłosów Łąk Strachocińskich. Goniące z krzaka na krzak kląskawki dają się też wtedy dość łatwo obserwować.

  • pokląskwa - podobna do kląskawki. Dostrzeżona na krzakach Łąk Strachocińskich.

  • mewa śmieszka - nie zdecydowałbym się jej tu wspominać, wymieniłbym ją raczej na początku, gdyż wydawało mi się, że wszyscy kojarzą mewy, gdyby nie to, że mój kolega całkiem niedawno opowiadał mi zdziwiony, że zauważył mewy we Wrocławiu. Otóż wystarczy przejść się właściwie w dowolne miejsce nad Odrę, aby bez trudu zobaczyć mewy. Ich zdolności akrobatyczne można podziwiać, kiedy rzuca się kaczkom i łabędziom jedzenie. Kawałek bułki potrafią złapać w locie bez większych problemów nie dając konkurencji niecierpliwie pływającej na dole żadnych szans.

  • bażant - jest to tak charakterystyczne stworzenie, że chyba nie trzeba go przedstawiać. Bażantów mimo cięższych ostatnio zim jest wciąż dużo, bardzo łatwo wypłoszyć takiego przypadkiem z krzaków, zobaczyć na polu czy usłyszeć jego „krzyk” (np. na polach za śluzą a przed Łąkami Strachocińskimi).

  • jerzyk - ptak, który w zamierzchłych czasach zamieszkiwał skały, dziś jest typowo miejskim stworzeniem. I tak jerzyka spotkamu ilekroć pójdziemy w czerwcu czy lipcu na Rynek. Z wyglądu podobny do jaskółki, lata wydając przeraźliwe i niezbyt przyjemne (ale też, na szczęście, niezbyt głośne) "skwiry". Można go spotkać na wszystkich biskupińskich blokowiskach.

  • kukułka - o tym, jakie odgłosy wydaje nikomu chyba nie trzeba mówić. Na samej Wielkiej Wyspie trudno ją usłyszeć. Wystarczy jednak ruszyć się choć o krok na wschód w majowy lub letni dzień, by z kolei trudno było jej nie usłyszeć.

---- inne zwierzaki
  • sarna - można ją spotkać wszędzie w okolicy. Wspominam ją tu jedynie z powodu ciekawych godów saren. Można je obserwować na przełomie czerwca i lipca. Samce wydają wtedy dość niesamowite odgłosy, przywodzące na myśl psa Baskerville'ów. Równocześnie podskakują. Takie gody można zobaczyć tuż przed zmrokiem, a usłyszeć po zmroku, np. przy Lesie Strachocińskim.

  • dzik - jeszcze parę lat temu, kiedy mówiłem niektórym znajomym, że widziałem dzika w Lesie Strachocińskim, skłonni mnie byli podejrzewać raczej o nadużycie alkoholu niż uwierzyć. Teraz, kiedy Gazeta Wyborcza opisała parokrotnie wtargnięcia dzików na Krzyki i inne dzielnice, nikt już chyba nie wątpi, że można te sympatyczne zwierzaki spotkać również i we Wrocławiu. Raz, w pewną wiosenną słoneczną niedzielę, kiedy wokoło kręciło się wielu spacerowiczów, na obrzeżach Lasu Strachocińskiego spotkałem nawet lochę z młodymi. Całe "stada" dzików kręcą się też po Lesie Siechnickim. Nie atakują, ale też i nie uciekają i można im się przyjrzeć. Prawdę mówiąc mam wątpliwości, czy można je określić mianem prawdziwych dzików, czy też raczej dzikich świń. Kiedyś w Zaporożu przemknął przede mną osobnik na oko dwa razy większy niż te, które widziałem w okolicy Wielkiej Wyspy. Tych, którzy dalej nie wierzą w istnienie dzików w pobliżu ich domostw, powinny przekonać ślady - w jesieni (ale nie tylko) całe obszary na Łąkach Strachocińskich zryte są przez poszukujące pożywienia dziki.

  • lis - lisów niedawno zrobiło się całkiem dużo. Podobno jest to między innymi skutek działania coraz lepszych szczepionek na wściekliznę. Żeby zobaczyć lisa, nie trzeba daleko chodzić. W nocy można go spotkać przy śmietniku między blokami. Często kręcą się też po prostu wśród bloków lub przebiegają przez jezdnię. Ponieważ dzieje się to wszystko po ciemku, z daleko można lisa wziąć za psa. Ma jednak zupełnie inną sylwetkę, no i kitę, którą nie może pochwalić się żaden pies Wielkiej Wyspy.

  • kuna domowa - kuna to kolejny typowo nocny stwór. Wiele razy widziałem, jak przebiega przez jezdnię, lecz tylko raz miałem okazję przyjrzec się jej z bliska. Około 3 nad ranem na wałach przy jazie Bartoszowickim przypatrywaliśmy się sobie przez dobrą minutę. Była cała czarna, z białym "krawatem", głowa kocia, ale reszta ciała kota raczej nie przypomina.

  • padalec - niestety częściej możemy zobaczyć przejechane padalce niż nieprzejechane. Takie zwłoki zdarzają się zwłaszcza na drodze do Trestna, Siechnicy.

  • zaskroniec - pamiętam, że jak byłem mały murowanym miejscem, gdzie można było dostrzec zaskrońce były kamienie obok śluzy na Wyspie Opatowickiej. Wygrzewały się tam w ciepłe dni. Już dawno nie widziałem żadnego zaskrońca w okolicach Wielkiej Wyspy. Być może dalej zdarza się je spotkać na wyżej wspomnianych kamieniach. Mnie już dawno się to nie udało.

  • nietoperz - nietoperze można spotkać po zmroku na wiosnę i w lecie w dużej liczbie chociażby na Wyspie Opatowickiej. Latają w charakterystyczny pełny nagłych zwrotów sposób.

  • świetlik - to zwierzę ma się już zupełnie nijak do wszystkich wymienionych powyżej, jego urok jest jednak tak duży, że wszystkich, którzy nie mają pojęcia o istnieniu świetlików na Wielkiej Wyspie, muszę zachęcić do przejścia się w czerwcowy późny wieczór (po zmroku) na Wyspę Opatowicką i zajrzenie na dowolną polankę. Widok jak z baśni.